Danzig, 14 Maja 1933
Kolorowa obręcz
wolno toczyła się ulicą wzdłuż równo posadzonych drzew. Może to właśnie jeden z
tych rzędów wiekowych lip zasłonił Gunterowi swym szerokim cieniem pędzące
przeznaczenie?
Wiosna
trzydziesty trzeci rok. Jajowate liście obrastały gałęzie lipowych drzew,
tworząc zielony tunel, pod którym przejeżdżały drogą automobile i motory, a po
błyszczących w południowym słońcu szynach sunęły powoli tramwaje z Wrzeszcza do
Gdańska. Wąskie dróżki wzdłuż głównej miejskiej promenady przemierzali
przechodnie - spacerując, bądź śpiesząc się na umówione spotkania. Pogoda
dopisywała. Ludzie szli nieśpiesznie przez zacienione aleje ciesząc się ciepłym
majowym dniem. Z pobliskich kamienic
dobiegał odgłos dzieci, które urządziły sobie wyścigi, tocząc kijem po dróżce metalowe
obręcze. Jedynie pojazdy pędziły ulicą, warkotem silników zagłuszając śpiew
ptaków schowanych w zielonych konarach drzew.
Biegnąc z boku,
Gunter popędzał drewnianym kijkiem kolorową obręcz toczącą się wzdłuż ulicy.
Koło skakało na nierównym poboczu, ale wprawne ruchy ręki utrzymywały je w
linii prostej, pędzące przed siebie wzdłuż Alei. Nagle zachwiało się na bok na
nierówno wystającym bruku i zmieniło raptownie kierunek. Skacząc przez
krawężnik wtoczyło się na ulicę i turlało na jej środek.
Gdy Wielką Aleją
zbliżał się motor mijając szereg kamienic czynszowych, motocyklista nagle
zobaczył srebrzące się w promieniach słońca skaczące koło. Widział, jak toczy
się na środek jezdni, więc instynktownie skręcił w bok, by je wyminąć. Wtedy
kątem oka zobaczył wybiegające za drzewa dziecko, wprost pod przednie koło
rozpędzonej maszyny. Jednoczesny pisk opon i głuchy odgłos uderzającego o
twardą nawierzchnię ciała rozniósł się po okolicy, a zaraz potem metaliczny
dźwięk szurającej o ulicę karoserii motoru, obracającego się wokół własnej osi
po bruku; w końcu zatrzymał się kilkanaście metrów od kierowcy, który z impetem
wyrzucony siłą uderzenia wylądował na poboczu drogi. Jedynie ciało Guntera,
leżało na środku nieruchomo. Tuż obok prawej ręki leżał drewniany patyk.
Z pobliskiej
restauracji wezwano policję i karetkę, która zawiozła obu poszkodowanych do
lecznicy miejskiej. Policja przesłuchała świadków, którzy jednomyślnie
potwierdzili wtargnięcie chłopca na jezdnię, gdy gonił uciekające przed nim
kolorowe koło. Jak donosi Gazeta Gdańska, motocyklista odniósł obrażenia głowy
i wkrótce opuścił lecznicę. Niestety, u chłopca stwierdzono wstrząs i
uszkodzenie mózgu. Gunter wkrótce zmarł.
Przystanąłem
dziś rano w miejscu, gdzie jesienne liście odkryły niespodziewanie zapomnianą
historię. Kamienie i pomniki chcą mówić. Każdy z nich ma do opowiedzenia swoją
historię: mały wygrawerowany krzyżyk a pod nim imię, nazwisko i daty. Szara
płyta przemówiła i obudziła na nowo pamięć.
Z miasta, Gazeta Gdańska Nr. 112/33 (Źródło: www.pbc.gda.pl/dlibra |
Przystanąłem dziś rano w miejscu, gdzie jesienne liście odkryły niespodziewanie zapomnianą historię. Kamienie i pomniki chcą mówić. Każdy z nich ma do opowiedzenia swoją historię: mały wygrawerowany krzyżyk a pod nim imię, nazwisko i daty. Szara płyta przemówiła i obudziła na nowo pamięć.
Wiosna, trzydziesty trzeci rok. Gdyby zahamował, kim byś był? Może jak wielu twoich rówieśników, ojciec wysłałby Cię latem na obóz Jungvolk, a potem wszystko potoczyłoby się znanym szlakiem? Maszerowałbyś z wielką flagą w równym rzędzie schludnie ubranych młodzieńców uczestnicząc w zbiorowych manifestacjach. Hartowałbyś ciało i ducha na zbiórkach i obozach, by kiedy przyjdzie czas służyć ojczyźnie. I gdy nastąpiła ta chwila i niespodziewanie trzeba było bronić swego miasta, ruszyłbyś z łopatą kopać wały przeciwczołgowe. W końcu dostałbyś karabin, który trzymałbyś w małych dłoniach aż do piaszczystej plaży w Sobieszewie, gdzie oblężony wraz z innymi młodocianymi żołnierzami uciekając w stronę morza, trafiony serią z radzieckiej pepeszy, padłbyś martwy na złotą plażę przyciskając twarz do zimnego piasku. Może los Cię jednak oszczędził?
"Baw się, Gunter". - Uklęknąłem przy płycie i z bliska zrobiłem zdjęcie. Potem przykryłem zeschniętymi liśćmi. - "Kulaj swą obręcz po niebiańskim bruku. Niech Ci nikt nie zakłóca spokoju. Ruhe Santf".
Wstałem i wycofałem się w stronę pobliskiego brzozowej alei, by pobiec dalej.
Nagrobek Guntera na cmentarzu urnowym, Góra Szubieniczna (źródło: rzygacz.vebd.pl) |
Źródła:
- Z miasta, Gazeta Gdańska, Nr. 112/33.
- Cmentarz Urnowy na Górze Szubienicznej, rzygacz.webd.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz